Tak więc mamy pierwszą podwyżkę stóp, RPP podniosła dziś stopę referencyjną do 3,75%. Z komunikacji, jaką starał się nawiązać z rynkiem prezes Belka, wynika, że nie jest to pojedyncza, ostrzegawcza podwyżka (preemtive strike), ale początek cyklu. Cyklu oczywiście rozłożonego w czasie. Podnosząc teraz, Rada kupiła sobie trochę czasu do następnej decyzji, przynajmniej do marca. Polemizując z wypowiedzią Pawlaka ta decyzja to dobra decyzja (swoją drogą czy kiedykolwiek politycy wypowiadają się o podwyżkach stóp pozytywnie?), wyższy o ćwierć procenta koszt pieniądza nie schłodzi konsumpcji czy popytu inwestycyjnego przedsiębiorstw.
Im wcześniej rozpoczęty cykl, tym mniejszy jego zasięg, co gospodarce i nam, gospodarstwom domowym i konsumentom wyjdzie na dobre. Tym razem, chyba od czasów odejścia z NBP prof Balcerowicza, RPP nie jest ,,behind the curve'', tzn nie spoźnia się znacząco z rozpoczęciem zacieśnienia polityki pieniężnej. Zacieśnianie nie zaczęło się dziś, od początku stycznia zmieniła się wysokość rezerwy obowiązkowej (z 3,0 do 3,5%) - innego instrumentu kształtowania polityki pieniężnej banku centralnego.
Patrząc na dane, inflacja CPI osiągnęła poziom 3,1% zbliżając się do górnej granicy celu NBP (2,5 +/-1%), głównym czynnikiem jednak był wzrost cen paliw, ceny żywności pozostały stabilne. Rada zapewne nie próbuje tutaj walczyć z czynnikami zewnętrznymi (jakimi są ceny surowców) jak m.in. obawia się o skutki podwyżki VAT, patrzy na kształtowanie się inflacji bazowej (core inflation), pozbawionej najbardziej zmiennych czynników.
Znaczne rozszerzenie się deficytu na rachunku bieżącym (dwukrotny w listopadzie, głównie ze względu na mocny wzrost importu) pokazuje rosnącą konsumpcję. Na obraz stabilnego wzrostu gospodarczego w Polsce składają się 2-cyfrowy wzrost produkcji przemysłowej r/r w danych za listopad oraz coraz lepsza sprzedaż detaliczna. Jeśli dołożyła by się do tego presja płacowa (na razie stopa bezrobocia jest względnie wysoka co skutecznie hamuje żądania płacowe) to może pojawić się środowisko utrwalających się oczekiwań inflacyjnych, a tak naprawdę to oczekiwania są celem walki banku centralnego - przeciwdziałanie oczekiwaniom, a nie ich skutkowi w postaci inflacji, która juz się pojawiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz